czasem zastanawiam się co pozostanie po mnie? kto jakie
będzie miał wspomnienia.
odwiedzając dziś rodzinę rozrzuconą na cmentarzu, gdy mijałam kolejne groby, z każdym krokiem
przerażały mnie daty, jak mnóstwo młodych ludzi jest pochowanych obok moich
wujków, czy dziadków. ilu znajomych siedzi przy ich grobach, śmieje się, mówi do nich. dziwi, boli mnie to teraz, gdy sama od paru lat
doświadczam pochówku bliskich (od półtorej roku co pół roku śmierć w rodzinie,
nie mówiąc o znajomych…). wcześniej, od małego odwiedzałam dziadków, wujka,
kuzynkę i kuzyna… maleńkie Aniołki, które nawet nie zapłakały. byłam przyzwyczajona, że idę do A. czy J. teraz, za każdym razem boli mnie bardziej, że mogłam ich znać...
co pozostanie po mnie? chciałabym, by wiele. dlatego staram
się być dobrym człowiekiem, ale boję się, że tylko mogiła na kolejnym hektarze
cmentarza za wcześnie umarłych.
i pomyśleć, że całkiem niedawno ciągnęło mnie na drugą
stronę światła.