sobota, 26 lipca 2014

Włączyła muzykę, która przenikała ją do głębi. Otworzyła opakowanie czekolady z orzechami i kostka po kostce rozpływała się z nią. Nie było jej ani smutno, ani źle, choć może podświadomie czuła zbliżającą się lawinę melancholii. Bez zastanowienia otworzyła drugie opakowanie czekolady – pochłonęła ją równie szybko co pierwszą. Tak, to zbliża się melancholia – myślała. Gdy skończyła tabliczkę, usiadła na parapecie i odpaliła papierosa. Noc była cicha i wilgotna. Miętowy dym łechtał jej podniebienie, a tym samym wdzierał się do płuc powodując, że jej samopoczucie na chwilę stawało się lepsze. Oby to nie była melancholia – krzyczała niemo. Jak się później okazało, to nie był smutek, to była przed okresowa świnia. ;)

czwartek, 17 lipca 2014

psychoterapia jest moim największym osiągnięciem. ciągle przy jej pomocy osiągam sukcesy. małe-wielkie sukcesy mojego życia. kiedy po roku czasu w końcu zaczęłam z niej w pełni korzystać, moja terapeutka oznajmiła mi, że przenosi się na stałe do Londynu. Londyn!? czyli trza emigrować. to jedyny psycholog, z którym udało mi się pracować, a było ich wielu.

praca nad swoją sylwetką wymknęła mi się spod kontroli. znów zaczęłam zajadać problemy, porażki, aż się uzależniłam. teraz, gdy już zrozumiałam, że to kolejny problem, zaczynam walkę. z nałogiem. o siebie. fajki też przydałoby się rzucić.

nadal lubię przesiadywać w ciemnym pokoju, ale w tym momencie jestem na środku sinusoidy i mam nadzieję utrzymać ten stan jak najdłużej.

chyba tu wróciłam. ;- )