piątek, 17 maja 2013

pomalowałam paznokcie w trendy kolorystyce i trendy kombinacji. ale ja wcale nie podążam za modą. ubieram się tak jak lubię, w to, w czym jest mi wygodnie. kolory paznokci dobieram do nastroju. ostatnio byłam niewidzialna, teraz jest we mnie mega dużo pozytywnych, kolorowych emocji. mimo wszystko. bo trzeba żyć mimo wszystko i będzie pięknie. serio mówię. ;-)

niedziela, 12 maja 2013

nadzieja - wiara - miłośćkolory rasta.  dla rastafarianów mają szczególne znaczenie. zielony oznacza Afrykę i spokojny kraj, żółty to zagarnięte złoto przez kolonistów i dawne bogactwo Afryki, czerwony oznacza krew przelaną podczas walk z najeźdźcą. dla mnie najważniejsza jest miłość, dlatego od roku nosze rzemyk w tym kolorze na ręce. jest on też podtrzymaniem mojego serca przy życiu. ostatnio dołączyłam do niego pozostałe dwa kolory, bo wierzę w nadzieję i miłość. po prostu wierzę.

brakuje mi kogoś, kto zaśnie obok mnie i rano się obok obudzi. mam wewnętrzne pragnienie bycia kochaną, bo nie czuję się taką. nie od tej drugiej, jedynej osoby. wiem, że zanim spotkam tą jedyną osobę, minie miliony lat, a może będzie to już, zaraz? ale nie mogę się doczekać, chcę tego teraz! mam jeszcze wewnętrzną potrzebę bycia matką. może to egoistyczne, ale to maleństwo kochałoby mnie, a ja je. tak po prostu. przecież wiem ile miłości potrzebuje drugi człowiek. jeszcze więcej niż potrzebuje jej ja.

brakuje mi spontanicznych przygód, kwiatów, śniadań w cichej, jasnej kuchni z rana, spokoju, piękna, życia. nie czerpię tyle ile powinnam. chcę czerpać z kimś.

czwartek, 2 maja 2013

moje dziwne uczucie do Niej zostało zakończone. wybiegło, umarło, spierdoliło z mojego serca. było niecodzienne, inne niż wszystkie dotąd. moce, tak bardzo mocne jak może być prawdziwa miłość. bardzo dojrzałe, czułam to. wiedziałam, że muszę kochać po cichu, nie mogłam rozbić Jej rodziny, nie mogłam zabić naszej przyjaźni. było to coś pięknego. kocham Ją nadal, ale już nie potrzebuję Jej obok. ktoś mi wytłumaczy czym to było? jakąś próbą samej mnie? czy dam radę? czy po raz kolejny się załamie i odpuszczę życie? jedyne, co wiem to to, że kocham się w kobietach nie na żarty. że moje kochanie starszych ode mnie kobiet we wcześniejszych latach nie było tylko poszukiwaniem matki, ale też odnajdywaniem się w swojej orientacji. a może mam tak mega spaczoną psychikę, że poszukiwanie matki przerodziło się w homoseksualną chęć bycia z kobietą? zawsze bardziej interesowały, ciekawiły mnie kobiety. ich kształty, delikatność, patrzenie na świat. może dlatego też moim byłym chłopakiem był gej, jak się potem okazało… też był delikatny, też inaczej postrzegał świat. był wręcz idealny. czas spędzony z nim to piękne wspomnienie. było tych chłopaków paru. kochałam, miałam z nimi jakieś drobne przygody, ale każdy nie był zbyt męski... kobiety są wyjątkowe.