moje dziwne uczucie do Niej zostało zakończone. wybiegło,
umarło, spierdoliło z mojego serca. było niecodzienne, inne niż wszystkie
dotąd. moce, tak bardzo mocne jak może być prawdziwa miłość. bardzo dojrzałe,
czułam to. wiedziałam, że muszę kochać po cichu, nie mogłam rozbić Jej rodziny,
nie mogłam zabić naszej przyjaźni. było to coś pięknego. kocham Ją nadal, ale
już nie potrzebuję Jej obok. ktoś mi wytłumaczy czym to było? jakąś próbą samej
mnie? czy dam radę? czy po raz kolejny się załamie i odpuszczę życie? jedyne,
co wiem to to, że kocham się w kobietach nie na żarty. że moje kochanie
starszych ode mnie kobiet we wcześniejszych latach nie było tylko poszukiwaniem
matki, ale też odnajdywaniem się w swojej orientacji. a może mam tak mega
spaczoną psychikę, że poszukiwanie matki przerodziło się w homoseksualną chęć
bycia z kobietą? zawsze bardziej interesowały, ciekawiły mnie kobiety. ich
kształty, delikatność, patrzenie na świat. może dlatego też moim byłym
chłopakiem był gej, jak się potem okazało… też był delikatny, też inaczej
postrzegał świat. był wręcz idealny. czas spędzony z nim to piękne
wspomnienie. było tych chłopaków paru. kochałam, miałam z nimi jakieś
drobne przygody, ale każdy nie był zbyt męski... kobiety są wyjątkowe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz