czuję jak moje serce rozpiera szczęście. jak ono rośnie i napełnia duszę. i wszystko jest jednością. nie brakuje serotoniny w moim mózgu! w końcu wszystko się unormowało, leki dały ukojenie i moje myślenie się zmieniło. doceniam wszystko to, co mam. doceniam każdą chwilę z mamą, która jest teraz na sześciotygodniowym 'turnusie' radioterapii. ważny jest dla mnie każdy jej uśmiech, każdy błysk w oku, i to że przez ten okres nie weźmie alkoholu do ust. nie zabije budowanej relacji pomiędzy nami. choć na chwilę. choć na te sześć tygodni. czerpię z każdego wschodu i zachodu słońca, z każdej kropli deszczu i najmniejszego źdźbła trawy. cieszą mnie moje zwierzaki i ich zachowanie, choć ostatnio martwię się o nie nieustannie, bo ciągle chorują i latamy z nimi do weterynarza. cieszy mnie każdy obiad/ kolacja/ kawa z tatą, to że rozmawiamy. w jakiś ograniczony sposób, ale jednak.
fotografuję i cieszy mnie to niezmiernie, dostaję malutkie zlecenia - pierwsze w życiu i klienci są zadowoleni, więc i ja jestem zadowolona. śpiewam z dawną pasją.
jestem szczęśliwa. po prostu. ot tak. i to jest najpiękniejsze.
PS kardiolog powiedział, że mam leniwe serce. po prostu. i trzeba się oszczędzać.
PS2 nie palę. ;- )
PS3 pozdrowienia z Holandii! :)
byłam w NIEBIE. <3