najsmutniejsze święta w moim życiu...
lepienie pierogów bez Mamy, to nie to samo lepienie. nawet, gdy była w szpitalu inaczej mi się lepiło, robiłam to dla Niej. kiedy ostatni raz razem przygotowywałyśmy moje ulubione danie Mama siedziała na swoim krześle. rozmawiałyśmy, śmiałyśmy się, paliłyśmy razem fajki. nie pomagała mi, nie miała już sił, ale była. była obok. słyszałam Jej głos. a teraz... teraz chciałabym żeby zadzwoniła z pytaniem, które doprowadzało mnie do białej gorączki - "córciu, gdzie jesteś? kiedy będziesz w domu? czemu Cię tak długo nie ma?". już nie zada tych pytań. nie powie "kocham Cię", "Ty papugo", "obiad gotowy". wiem, że ciągle przy mnie jest, czuję Jej obecność. ale boli jak cholera. rozrywa serce...
Trzymaj się, szka.
OdpowiedzUsuńŚciskam Kochanie, najmocniej jak umiem. =*
OdpowiedzUsuńTo boli i będzie boleć. Ale z czasem ten ból będzie mniejszy, tylko jeszcze nie teraz... teraz on po prostu musi być, ale to kiedyś minie. A mama z Tobą jest, niestety nie fizycznie, ale duchowo zawsze będzie. Będzie w snach, myślach i wspomnieniach, zawsze będzie przy Tobie. Taka myśl potrafi pomóc i chciałabym bardzo, żeby Tobie pomogła. Trzymaj się mocno, Słoneczko :*
OdpowiedzUsuńTo boli, ale po prostu musi minąć trochę czasu. Trzymaj się mocno!
OdpowiedzUsuńTrzymaj się :*
OdpowiedzUsuń