poniedziałek, 4 sierpnia 2014

ciągle zaczynam coś od nowa. życie, dietę, sportowe wyzwania, rzucanie palenia. wszystko idzie na marne.
nie wiem, czy da się zacząć żyć od nowa będąc ciągle w tym samym miejscu. w tym samym domu, z tymi samymi ludźmi, którzy nie traktują mnie poważnie. cały czas mówią "moje małe dziecko" - tak o rodziców tu chodzi. ja wiem, że zawsze będę ich dzieckiem, ale oni nie potrafią zrozumieć, że już tym "małym dzieckiem" nie jestem. jestem dorosłą osobą, która potrafi podejmować własne decyzje, prowadzi auto i nawet umie coś ugotować! a to niespodzianka! na terapii pani psycholog podpowiedziała mi, żeby stosować zdartą płytę: "mam 24 lata, jestem dorosła. Ty, mamo, w tym wieku miałaś już dwójkę dzieci i męża. / Ty tato byłeś już żonaty.". jak na razie na nich nie działa. bo po pierwsze nie mam faceta, co za tym idzie dziecka, po drugie z nimi mieszkam, niestety nie pracuję i mają nade mną władzę w postaci mojej zależności od nich. ostatnio ciągle słyszę: "znajdź sobie faceta", a ja im mówię, że mi żaden facet do szczęścia nie potrzebny. boję się, że jeśli coś się nie zmieni w moim życiu, jeśli ja czegoś nie zmienię, w końcu znajdę jakiegoś faceta, by ich zadowolić... a sama poprzez to będę nieszczęśliwa. i pewnie wytłumaczę to sobie, że przecież jest ktoś, do kogo można się przytulić, a zawsze tego chciałam. oby ta hipoteza się nie sprawdziła!
od swojej życiowej drugiej połówki wymagam, by nie była taka jak ja - czyli za duża, jeśli chodzi o rozmiar. a od siebie, czemu od siebie tego nie wymagam? czemu nie stoję nad sobą z batem, tylko się lituję i mówię: najwyżej będę mega grubaską. i tak już jestem... agrr. nikt mnie nie pokocha, jeśli sama siebie nie pokocham. wydaje mi się, że jeśli schudnę, to zaakceptuję siebie, ale to nie takie proste. wszystko siedzi w głowie. ... zarejestrowałam się na pewnym portalu dla LGBT i jakoś bez powodzenia. a to już mija rok. jeśli już mnie ktoś 'podgląda', to nie w moim typie i jak mówiłam wcześniej, o masie jeszcze większej niż ja! i ciągle sobie mówię: "NIE CHCĘ BYĆ LESBIJKĄ Z WYOBRAŻEŃ LUDZI. grubą, brzydką, męską i oczywiście z mega krótkimi włosami. CHCĘ BYĆ PIĘKNĄ, KOBIECĄ SOBĄ!" no to do dzieła! od dziś rzucam słodycze i wszystkie przekąski!
zaczęłam jeździć na rowerze. raz, drugi i trzeci było wszystko w porządku. za kolejnym razem po tym samym dystansie 10km po prostu zasłabłam. zsiadłam z roweru i nie miałam siły się ruszyć, serce waliło jak oszalałe, a oddechu wciąż było brak. przestraszyłam się. poszłam do lekarza dostałam potas i magnez, i skierowanie do kariologa. a nuż mój przesmyk między przedsionkami się nie zarósł, jak miał i dalej miesza się krew? a może moja lewa zastawka stała się jeszcze bardziej leniwa, niż była? a może to tylko jakieś mega przemęczenie. nie wiem. trzeba to sprawdzić. mam tylko nadzieję, że hospitalizacja nie będzie potrzebna, trochę w wieku dziecięcym spędziłam na oddziale kardiologi. może miesiąc czasu (z tego co tylko pamiętam, nie mówiąc o latach niemowlęcych), to nie dużo, ale wywarło to na mnie niemiłe wspomnienia.
od serca przechodzę do fajek - to raczej ze sobą nie współgra. od następnego poniedziałku (a może wcześniej, zależy na ile starczy mi paczka) NIE PALĘ. muszę sobie wybić wszystkie chore wymówki z głowy. że niby to przyjemne, uspokaja, że coś stracę jak rzucę. w cale nie prawda. ale postanowiłam, że najpierw słodycze potem fajki. żeby nie zrobić sobie krzywdy i nie popaść w skrajności. wiem, że to na pewno będzie ostatnia paczka. czuję, że muszę jakoś celebrować odejście od nałogu. nie rozumiem dlaczego, ale czuję, że musi to być przeze mnie celebrowane. po prostu. a może to moje kolejne wytłumaczenie, by wypalić jeszcze jedną paczkę. no nie wiem...
reasumując, trza wziąć swoje życie w swoje ręce.
"większość ludzi umiera w wieku 25 lat, ale czekają z pochówkiem aż do siedemdziesiątki" - Benjamin Franklin.

17 komentarzy:

  1. Aż mi się przypomniało, jak moja babcia za każdym razem, jak ją odwiedzam mówi mi "mogłabyś sobie w końcu znaleźć chłopaka, bo chciałabym jakiegoś zobaczyć zanim umrę". Jakby to zależało od pstryknięcia palcami czy czegoś innego, ale równie łatwego do dokonania o_O Zresztą to chyba nie my powinnyśmy znajdywać sobie chłopaków, tylko chłopaki powinni szukać nas, ale niektórzy tego nie rozumieją :(
    Odnośnie zmian, to kiedyś ktoś mi powiedział, że skoro nic w sobie (ani w swoim życiu) nie zmieniam, tylko na to czasem narzekam, to jednak na dłuższą metę wcale nie jest mi z tym źle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jedna z moich babć to mi nawet powiedziała tak: "czemu nie masz chłopca? przecież już możesz." pozwoliła mi! xD
      a ja się chyba za dużo romantycznych filmów naoglądałam i wierzę, że kiedyś, przypadkiem spotkam Tą osobę. i będą czary, strzały amora. czekam.
      hymm... może tak jest. jednak mnie przeszkadzają pewne 'rzeczy'. i staram się je zmienić.

      Usuń
    2. Ale to urocze xD
      To dobrze! Bez starania się nie pozbędziemy się niechcianych rzeczy. I podobno najtrudniej jest zacząć, a kto zaczął już zrobił połowę :)

      Usuń
  2. każdego dnia zaczyna się coś od nowa, bo każdy dzień jest czymś nowym, kolejnym wyzwaniem, któremu trzeba stawić czoła. to nie jest takie proste, zwłaszcza, gdy sobie coś postanawiamy i chcemy te postanowienia spełnić. ale nie warto być w gorącej wodzie kąpanym, trzeba tak stopniowo, powoli, małymi kroczkami, aż w końcu się uda, wiesz... ta jazda na rowerze... 10km to duży dystans i zaczynając z tak wysokiego progu szybko można stracić siły, zwłaszcza, że później chce się więcej i więcej. dobrze więc, że poszłaś do lekarza, lepiej dmuchać na zimne. uważaj na siebie :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak staram się o tym całym życiu myśleć. ale boli mnie trochę to, że nie jestem stała, że zmieniam zdanie, że często coś zaczynam, a potem nie kończę.
      mnie sie wydaje, że 10km, to nie jest wcale taki duży dystans. zobaczymy, co powie kardiolog jutro. tj. już nawet dziś. ;)

      Usuń
    2. mnie też to boli, bo mam tak samo. zawsze coś zaczynam i nigdy nie kończę, zawsze się waham i zmieniam decyzje, za to siebie nie znoszę, ale tłumaczę sobie, że taka już jestem i widocznie taki mój urok. oczywiście staram się to zmienić, tylko to bardzo długotrwały proces, ALE wykonalny. dlatego pracuj nad tym, bo można to załagodzić, a nawet się pozbyć :*
      10km to ogromny dystans, lepiej dawkować sobie stopniowo, od mniejszych ilości :) a co powiedział kardiolog? :*

      Usuń
  3. Aga... nie ma czegoś takiego "rzucę, kiedy skonczy mi się paczka", bo wtedy kupuje się następną. Masz to cholerstwo jebnąć w tej chwili! I ja wiem, co mówię! Wypierdalasz truciznę przez okno, do rzeki, w pizdu, gdziekolwiek, ale nie dokańczaj jej. I chuj z pieniędzmi. Czy banknoty spalisz, czy wypieprzysz w cholerę - nie ma różnicy.
    Co do reszty... uważaj na siebie Słońce. Nie bierz sobie tak dużych dystansów, serio. Częściej spaceruj, albo poćwicz sobie, np z Mel B. - w domu, z butelką wody, na tyle na ile dasz radę. Stopniowo. A przede wszystkim popracuj nad samoakceptacją, bo to jej Ci w tej chwili najbardziej potrzeba. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale ja wiem, że już więcej ni kupię.! obiecuję!
      10km to duży dystans? serio? ja jestem nauczona po 15km spacerować. ale może coś się wydarzyło w środku. zobaczymy. na razie, od lekarza ogólnego, mam chwilowy zakaz wykonywania ćwiczeń. jutro, właściwie już dziś dostosuję się do porady kardiologa. nie martw się! złego diabli nie biorą. ;-)

      Usuń
    2. Michu, to jest oszukiwanie samej siebie. :(
      Wiesz, jak człowiek się trochę zasiedzi, to tak, jest to duży dystans. I ja Ci dam "złego diabli nie biorą"! Jak przyjedziesz, to wpierdol dostaniesz, ot co! :P :*

      Usuń
  4. Wiesz, nikt nie mówił, że jest łatwo coś zaczynać. Nigdy. Ale jak już zaczniemy, nie możemy stanąć w miejscu. Nie po to walczyliśmy i podejmowaliśmy decyzję, prawda?
    Nieraz rodzice nigdy tego nie zrozumieją. Żyją w swoim świecie i cóż...my po prostu nieraz musimy im chyba przytakiwać i mimo, że nieraz to boli, robić swoje. Co innego zostaje, co?:) Nie można się poddawać pewnej presji, przynajmniej ja tak uważam. Ale mi łatwiej w tym względzie przez to, że trudniej. Przez to, że rodziców nie mam. Więc może się nie znam.
    I bogowie, nigdy nie rób czegoś takiego! Jak sobie znajdziesz faceta żeby udawać jako tako szczęśliwe życie, w środku gnijąc, to przysięgam, klnę się na moich bogów, znajdę cię, dopadnę i ustawię do pionu!
    Wiesz co, to jest jakbym momentami słyszał moją siostrę. Jak na początku miała nazwijmy to okres walki ze swoją orientacją, bo wpakowała się w brzydką sytuację i miała trochę problemów, no długa historia. W każdym razie też mówiła a może znajdę sobie faceta. Co prawda chodziło o presję społeczną, nie rodziny bo tej nie ma ale...szybko miała to wybite z głowy. I też marudziła o stereotypach :P Z tym, że ona może chuda, ale bała się że wpadnie w stereotyp agresynej, bitnej lesbijki ,bo charakterek to ona ma. A ja się pytam- kto tworzy te stereotypy?XD One są tylko w głowach. A jak dajemy je sobie narzucić..to po nas. A weź zrób wszystkim za złość i nie daj się żadnym szufladkom, przede wszystkim swoim, co?
    I spoko, ja mam 15 kg niedowagi a wolę kobiety no...może tęższe, tak to określić? No co mają trochę dupska XD Po prostu, zasada przeciwieństw, nie jakieś wymagania. Bo i tak jak się człowiek zakocha, to wszystkie wymagania szlag trafia, czego ci życzę:)
    I hej hej, z sercem nie ma żartów więc uważaj na siebie. Może mała wizyta lekarska, co?:P
    I wymówki, och, jak wszyscy je kochamy!
    Obiecaj komuś że nie będziesz palić. Jak ja. Ponad 3 lata nie zapaliłem ani jednego. To działa, jeśli dotrzymujesz słowa i ci zależy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiem, że nikt nie mówił. coraz bardziej jestem stała w podjetej decyzji, ale gdy przychodzi jakiś mentalny dół wycofuję się z każdej wędrówki pod górę. może po pokonaniu szlaku na Śnieżkę dowiodę sobie, że potrafię wytrwać do końca?
      OK! nigdy tak nie zrobię, bo wydaje mi się, że jesteś zdolny do odnalezienia mnie.
      staram się nie wchodzić w szufladki, ale w tym momencie one sa jakby mocniejsze ode mnie i huczą mi w głowie. ale wybijam sobie je z głowy. może po prostu potrzebuję większego młotka?! bo byłam na paradzie równości, nie jedną w TV albo necie widziałam no i ... stereotypy są do dupy! ;)
      taaak, jak się człowiek zakocha, to nawet nie zauważy, że chłopak jest gejem. taka moja historia. ;) ale ciekawe nie, lesbijka z gejem i to w tym momencie gejem-zakonnikiem. ale wtedy nie ogarniałam swej orientacji.
      to jest dobry pomysł! dzięki!

      Usuń
    2. ahhh i wizyta... jutro/dziś idę do kardiologa. spokojna Twoja rozczochrana. ;)

      Usuń
    3. Może:) Idź czerwonym szlakiem, nie czarnym, najładniejszych^^ Tak geograficznie, to nie metafora XD Ale zdobycie dosłownie góry może cóż...zawsze zmienia coś w człowieku. To symbol, dlatego też tak góry kocham. To symbol właśnie pewnej wytrwałości i gdy się go już zdobędzie dosłownie...to może łatwiej i iść nieraz w środku?:)
      No, jestem XD Może nie groźny, ale cóż...XD
      Wszystko możliwe. Od czasu do czasu po prostu nawet nasza głowa chce się sama schować w szufladce, bo to coś znanego, pozornie...bezpiecznego jakoś może. Ale właśnie są do dupy, nie można się im dawać:)
      No, faktycznie ciekawe, ale wiesz....rożne dziwne perypetie się zdarzają. Zresztą, jak twierdzi moja znajoma, nie zakochujemy się w płci, kolorze skóry, wadze...tylko w człowieku. I tylko jest wyższe prawdopodobieństwo, że na takiego może paść. Ale los ma czasem w głębokim poważaniu wszelkie prawa prawdopodobieństwa, no nie?:)
      No, to jestem spokojny XD

      Usuń
  5. Potrzebna jest siła woli, żeby osiągnąć sukces.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja też musiałam dużo przejść, aby nie zaprzepaszczać rozpoczętych zmian po tygodniu. Ale wygląda na to, że nie będzie tak tym razem i teraz wszystko zmierza w jak najlepszym kierunku.
    Jeżeli chodzi o odchudzanie, to polecam pozwolić sobie na zjedzenie czegoś małego słodkiego przy śniadaniu. Rano jeszcze można, jeżeli przez całą resztę dnia będziesz przestrzegała diety, to osiągniesz sukces. A zdecydowanie łatwiej jest wytrzymać, kiedy ma się perspektywę małej przyjemności rano :) Nie mówię oczywiście o tym, żeby wpierdalać nie wiadomo ile, ja na przykład jem dwa ciasteczka belvita, jedno monte czy kilka kostek czekolady. I do tego kubek kakao albo kawy inki. Naprawdę, uwielbiam śniadania ;p I chudnę. Jeżel trenujesz rano, to zjedzenie czegoś słodkiego przed tym nawet Ci pomoże. Cukry bardzo szybko się spalą i przejdzie do spalania tłuszczu.
    Ale powiem Ci z doświadczenia: jeżeli chcesz osiągnąć zmiany nie możesz źle o sobie myśleć. Wiem, że to cholernie trudne, ale mnie udało się do tego dojrzeć. A też nie miałam lekko. Mam nadzieję, że i Tobie się uda.
    I zrób wszystko, żeby nie szukać faceta na siłę.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. wiesz, kiedy czytałam najpierw Twój opis siebie na profilu wydałaś mi się bardzo sympatyczną dziewczyną i postanowiłam sobie tu zajrzeć :), kiedy zaczęłam czytać to co napisałaś to te słowa chłonęłam jak wodę.

    myślę, że najpierw powinnaś zaakceptować samą siebie. to Ci pomoże w tej walce by się zmienić. nie zmieniaj się nigdy pod czyimś kątem tylko rób to dla siebie, dla zdrowia, dla lepszego samopoczucia. i poszukaj pracy, to zajęcie powinno pomóc odgonić myśli. i jeszcze dam Ci radę: najpierw schudnij, potem rzuć palenie i przy rzucaniu palenia ćwicz bo przytyjesz. wiem po moim tacie, który kiedyś palił jak to z nim było po jego rzucaniu. nie szukaj chłopaka na siłę, bo będziesz jeszcze bardziej nieszczęśliwa.

    OdpowiedzUsuń
  8. Początki zawsze są najtrudniejsze . Najważniejsze to by się nie poddać po drodze . Ja wiele razy ćwiczyłam i odchodziłam . W końcu postanowiłam sobie , że tak dalej być nie morze . Na razie ćwiczę , ale niestety dopiero zaczęłam . Nie zamierzam się poddać :)

    OdpowiedzUsuń